Roboty w małych i średnich firmach wkrótce będą standardem
Pan złota rączka w wersji zmechanizowanej? Na takie roboty z pewnością przyjdzie nam jeszcze poczekać, ale już dziś na rynku istnieją maszyny, których niska cena przyciąga firmy z sektora MŚP. Są banalne w programowaniu, wielozadaniowe i przystosowane do pracy u boku człowieka. Ich ogólnodostępność oznacza, że w najbliższych latach czeka nas prawdziwa rewolucja, zarezerwowana nie tylko dla największych graczy.
Futurystyczne wizje świata, w którym ludzie współżyją z robotami niebawem mają się stać rzeczywistością. Jest to możliwe dzięki rozwojowi nowych technologii, a w szczególności uczenia maszynowego.
– Dotychczas maszyny pracowały u boku ludzi w największych fabrykach, jednak niebawem ma się to zmienić. Obecność obdarzonych sztuczną inteligencją robotów w małych i średnich przedsiębiorstwach to kwestia czasu – uważa Jonathan Wilkins, dyrektor marketingu w firmie EU Automation. W swoim najnowszym raporcie poświęconym robotyzacji wtóruje mu brytyjska firma Tharsus. Producent robotów przekonuje, że w najbliższych latach czeka nas wysyp maszyn zaprojektowanych tak, by współpracowały z ludźmi w wykonywaniu powtarzalnych zadań. Co-bots (coboty), bo pod taką nazwą kryją się roboty współpracujące z człowiekiem, są coraz tańsze, m.in. dzięki malejącym cenom czujników i sztucznej inteligencji. Za sprawą tej ostatniej, maszyny tego typu stały się mądrzejsze i lepiej współpracują z ludźmi. Takie maszyny charakteryzować się będą jedną istotną cechą – przygotowanie ich do wykonywania nowych zadań i działania w różnorodnych środowiskach pracy ma być niezwykle proste. Takie umiejętności mają wynikać z implementacji przez programistów zaawansowanych algorytmów uczenia maszynowego. Mają one również wykrywać obecność ludzi tak, by nie wchodzić z nimi w kolizje.
Koniec ery uprzywilejowanych w robotyce
Dla małych i średnich firm inwestycja w nowe technologie od zawsze była zmorą. Dopiero rozwój i popularyzacja chmury obliczeniowej dokonały na tym polu istotnych zmian. Teraz podobne zmiany czekają nas w obszarze automatyzacji. By tak się stało wśród przedsiębiorców musi zniknąć przekonanie, że maszyny tego typu są zbyt drogie i trudne w programowaniu. W rzeczywistości są one coraz tańsze i już dziś mieszczą się w budżecie średnich firm, a niebawem będą również w zasięgu tych najmniejszych. Kontrola takich maszyn może odbywać się przy pomocy wykorzystywanych na szeroką skalę rozwiązań, takich jak programmable logic controllers (PLC) i przemysłowych komputerów (IPC), przez co koszt ich implementacji jest stosunkowo niski. Ponadto, większość współczesnych robotów posiada łatwy w obsłudze interfejs, za pomocą którego można je w prosty sposób programować. Skomplikowane sekwencje lepiej zostawić specjalistom, jednak większość zadań nie wymaga ich ingerencji. Sprawę ułatwia fakt, że przyjazne małym i średnim przedsiębiorstwom roboty wyposażone są w system ręcznej kontroli, który można wykorzystać, by nauczyć robota wykonywania określonych czynności. Taka forma programowania odbywa się przez zapamiętywanie sekwencji ruchów wykonanych przez człowieka i nie wymaga konwencjonalnego kodowania.
A co z bezpieczeństwem?
Brak wystarczających kwalifikacji, konkurencja zza granicy i utrzymanie odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa należą do grona największych problemów, z jakimi borykają się firmy z sektora MŚP. Automatyzacja może przyczynić się jednak do ich rozwiązania. Mimo to, w kwestii bezpieczeństwa wciąż istnieje wiele obaw dotyczących funkcjonowania robotów w środowisku pracy współdzielonym z ludźmi. Paradoksalnie występują one najczęściej wśród małych i średnich firm. Dzieje się tak dlatego, że zazwyczaj dysponują one niewielką przestrzenią produkcyjną, przez co utworzenie sfery dedykowanej robotom nie wchodzi w grę. Takie obawy są nieuzasadnione, ponieważ roboty tej klasy wyposażono zostały we wbudowane systemy bezpieczeństwa i nie wykonają żadnego ruchu, gdy ktoś znajduje się w ich najbliższym otoczeniu. Ponieważ zaprojektowano je do pracy u boku człowieka, siła, z którą wykonują zadania jest mocno ograniczona, a ich neuralgiczne punkty pokryte zostały specjalnymi ochraniaczami, mającymi zabezpieczyć pracowników przed skutkami ewentualnych kolizji.
Roboty przyszłości
Znajdujemy się w przedsionku nowej ery, w której inteligentne roboty wyręczą ludzi w wielu mniej lub bardziej prozaicznych czynnościach, przyczyniając się do rewolucji na rynku pracy. Wiele stanowisk przestanie być potrzebnych, jednak eksperci przewidują, że na ich miejsce pojawią się nowe, jeszcze nieodkryte. Trudno przewidzieć poziom bezrobocia w roku 2040 i prognozy tego typu traktuje się z przymrużeniem oka, nawet jeśli wyszły spod pióra najwybitniejszych futurystów. Dużo łatwiej określić, jak w najbliższych latach rozwinie się współczesna technologia, o co pokusili się m.in. analitycy z IDC. Według nich do 2020 roku 60 proc. wszystkich robotów funkcjonować będzie w oparciu o chmurę obliczeniową. Wraz z fuzją robotyki i cloud computingu wyłania się nowa gałąź usług, które najłatwiej określić mianem „robot as a service”. Maszyny wypożyczane na określony czas będą doskonałą alternatywą dla firm, które z przyczyn ekonomicznych nie zdecydowały się na ich zakup.
Kolejnym ważnym kierunkiem rozwoju współczesnej robotyki jest mobilność. W raporcie firmy Tharsus można przeczytać o maszynach, które technologię poruszania się w miejscu pracy zaczerpnęły od autonomicznych samochodów. Ich penetracja w najbliższych latach ma systematycznie rosnąć, przyczyniając się do zwiększenia efektywności przedsiębiorstw. Roboty tego typu będą w stanie wykonywać jeszcze więcej zróżnicowanych zadań, samoczynnie zmieniając stanowiska pracy. Dla firm, które zdecydują się na ich zakup oznacza to spore oszczędność. Obecnie, by zautomatyzować tak wiele procesów, potrzebny jest zakup wielu maszyn, co wiąże się ze sporym obciążeniem finansowym.
Źródło: inPlus Media